Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać właścicielki Niebieskich Migdałów z Piaseczna. Jest to nie tylko galeria z rękodziełem, ale też miejsce edukacyjne. Panie zaproponowały mi wstawienie moich prac do ich galerii. I tak zrobiłam. Od połowy zeszłego roku można w Niebieskich Migdałach kupić moje uszytki.
Ale nie koniec na tym. Okazało się, że właścicielki wymyśliły sobie, żebym prowadziła u nich warsztaty szycia. Warsztaty – świetna sprawa. Wiele osób korzysta z tej formy nauki. Nie jest to typowy kurs, luźna atmosfera, bardziej zabawa tym co się tworzy. Ale efekty bardzo konkretne. Podjęłam się wyzwania, chociaż z dużymi obawami, gdyż po raz pierwszy to ja miałam przekazywać innym moją wiedzę. Dość długo zastanawiałam się, co mogę zaproponować do szycia na takich warsztatach. Zwykle, gdy pada hasło kroju i szycia – większość osób kojarzy je z ubraniami. A ja nie szyję ubrań, to nie moja bajka. Właściwie logiczne było, że powinnam wybrać to co najłatwiejsze spośród rzeczy, które szyję. Zdecydowałam więc, że w programie 4 zajęć będzie uszycie zazdrostki z koronkami, serwety z aplikacją, koszyczka na pieczywo lub na drobiazgi i powłoczki na poduszkę z falbaną i szczypankami. Magda, jedna z właścicielek Niebieskich Migdałów, pytała, czy to nie będzie zbyt trudne dla osób, które nigdy nie szyły. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jedną w uczestniczek warsztatów będzie właśnie ona:)
Na pierwsze zajęcia jechałam z wielkim strachem, czy dam sobie radę. Bo jeśli chodzi o panie, które zapisały się na warsztaty, to nie miałam takich obaw. Cóż, szyję codziennie i nie jest to dla mnie już wielką tajemnicą, natomiast, jak już wcześniej pisałam, nie miałam do tej pory okazji uczyć.
W pierwszą sobotę były trzy panie – Magda, Ania i Gosia. Każda przyniosła na zajęcia własną maszynę. To też był dla mnie stres, gdyż miałam informację tylko odnośnie jednej maszyny, a pozostałe nie wiedziałam jakie będą. Oczywiście, że sposób nawlekania nici górnej i zakładania nici w bębenku generalnie jest nieskomplikowany i w większości maszyn domowych podobny, ale czasem mogą się zdarzyć niespodzianki. A ja nie szyję na wszystkich maszynach świata…
Na szczęście poradziłyśmy sobie z nauką obsługi maszyn szybko i sprawnie. A potem było krojenie:
szycie i prasowanie zazdrostki.
Dziewczyny są pojętne, zainteresowane tematyką warsztatów, cierpliwe i otwarte. A ja staram się przekazać im jak najwięcej z mojej wiedzy. Zajęcia przebiegły w kapitalnej atmosferze. A niedowierzanie, że same uszyły i zadowolenie z efektu – najcenniejsze!!!
Na drugich zajęciach dołączyła do nas Agnieszka. Miała trudny dzień, gdyż najpierw uzupełniała wiedzę z pierwszych zajęć,
a potem, już w pełnym czteroosobowym składzie panie szyły serwetę z aplikacjami. To było dla nich wyzwanie. Uszycie serwety poszło szybko, mimo pewnych kłopotów z maszynami. To się mogło zdarzyć, na szczęście nie uniemożliwiło nam skończenia pracy.
Aplikacje naszywały ręcznie. Na początku nie były chyba z tego zadowolone, ale na koniec znowu były pozytywnie zaskoczone efektem.
Tu wybieramy wzory aplikacji:
Spinamy ze spodem do przyszycia, szyjemy:
Wywracamy na prawą stronę:
i przyszywamy:
A efekt? Znowu pełnia szczęścia i zaskoczenie efektem:
Jedynie Agnieszka zabrała pracę do dokończenia w domu, mam nadzieję, że przyniesie swoje dzieła na następne zajęcia, żebyśmy mogły mieć pamiątkowe zdjęcie:)
Nie ukrywam, że wracam po zajęciach wyczerpana do cna. Ale też bardzo szczęśliwa, że umiem zainteresować innych szyciem tak mało popularnych rzeczy i że potrafię przekazać swoją wiedzę:) Z niecierpliwością czekam na kolejne zajęcia i ciekawa jestem jak panie poradzą sobie z koszyczkami. Mam nadzieję, że równie dobrze, jak z zazdrostkami i serwetami.
Ale żeby nie było, że ja przestałam szyć… Rozpoczynam na poważnie zabawę z czekającym na to od roku batystem. i tak powstały dwie zazdrostki:
„Batystowa mgła”:
i „Batystowy kwiat”:
A ponieważ jesień rozgościła się już na dobre, postanowiłam uszyć torby na zakupy, takie zwykłe z surówki (no może trochę grubszej i solidniejszej niż ta, co zwykle takie torby są szyte) ale jednocześnie trochę niezwykłe, bo są ozdobione jesiennymi haftami:
„Jesienne liście:
„Jesienny motyw”:
i „Kosz kwiatów”:
Pogoda dzisiaj była przepiękna, ciepło i słonecznie, dlatego postanowiłam pozwolić Iwonce wyjść przed dom, żeby wśród ciągle jeszcze kwitnących pelargonii, mogła zaprezentować torby:)
4 Responses to Nowe wyzwanie w Kramie z tradycjami